Boże Narodzenie to najpiękniejszy czas.
Spotykamy (zwykle ukochane) rodziny, stajemy się łagodniejsi i przygotowujemy nakrycie dla niespodziewanego gościa. Dzieci cieszą się zimą, prezentami pod choinką i kinem familijnym, które od rana do nocy wypełnia programy telewizyjne.
Nie wszędzie tak jest.
Dla większości świata święta są osobliwością.
Kiedy Piastowie zaczynali zaprowadzać chrześcijaństwo w miejsce rodzimych wierzeń słowiańskich, Kambodża była tysiącletnim imperium hinduistycznym w szczycie rozkwitu. Khmerska stolica była najbardziej zaludnionym miastem świata, a jej mieszkańcy zbudowali największą świątynię w historii ludzkości.
Dziś wśród Khmerów dominuje buddyzm. Co zatem święta Bożego Narodzenia robią w Kambodży?
Są ładne
Podobają się
Mają wiele „dobrych” kolorów (dlaczego to ważne – o tym dalej)
(I dobrze się sprzedają.)
Mógłbym tak sprawę zamknąć, bo to właściwie koniec tej historii, ale warto głębiej spojrzeć na całkiem inne Boże Narodzenie – w końcu Doktorat z cierpliwości zajmuje się oswajaniem nieznanego!
O Świętach, jakich nie znacie!
Po prostu „Christmas”
W tym prawie świątecznym artykule o świętach spojrzymy na nie z perspektywy obcych kultur.
Przeżywanie i użycie świąt Bożego Narodzenia w pewnych regionach może budzić zdziwienie w kręgu kultury Zachodu. Chrześcijaństwo ma najliczniejszą rzeszę wiernych na świecie, jednak wyznawców wszystkich innych religii jest łącznie o wiele więcej.
Większość ludzkości nie doświadczyła Bożego Narodzenia i wie o nim niewiele.
Co myślą o naszych świętach?
Mini-quiz świąteczny
Odpowiedzmy sobie na kilka pytań:
Jakie święta obchodzą wyznawcy innych religii?
W którym kraju je obchodzą?
Wedle jakiego kalendarza?
W których dniach?
W jaki sposób?
Jak często?
Co wiecie o ich najważniejszych obrządkach religijnych?
No właśnie.

Ilustracja:
Kambodżański ołtarzyk na Święto Przodków, Pchum Ben, łączy w sobie elementy buddyzmu i kultu przodków. W niektórych domach i zakładach pracy na tym ołtarzyku pojawiają się elementy esencjonalnie chińskie, które przybyły z Chińczykami po tym, jak zaadaptowali je sobie oni do własnej odmiany buddyzmu.
Spis treści artykułu
Klikając w link możesz przejść do interesującej Cię sekcji:
#1: Wiara #2: Historia Bożego Narodzenia w Kambodży #3: O co chodzi w Świętach? #4: Święta jak imieniny #5: Sklepy, okna i stragany #6: Praca i obchodzenie świąt w Kambodży #7: Boże Narodzenie bez tradycji... #8: ...i bez religii #9: Święta, święta i... Przez cały rok Święta #11: Nie wszyscy lubią Boże Narodzenie #12: Dzieci świata i święty Mikołaj #13: Christmas jako impreza #14: Upalne święta (tropikalne przymrozki) #15: Polskie święta na końcu świata #16: Święta same się nie obchodzą #17: ...Boże Narodzenie jest tylko tam, gdzie ludzie, którzy je obchodzą. #18: Zakończenie
Wiara
Mieszkam na hinduistycznej wyspie pośrodku największego kraju muzułmańskiego na świecie. Pracuję głównie z kobietami. Niektóre muzułmanki noszą hidżab, ale znacznie więcej z nich odsłania głowę i ramiona, wybierają modne uczesania, spodnie, szpilki, spódniczki i krótkie sukienki. Są tradycyjne oraz nowoczesne hinduistki, kilka protestantek, buddyjki, katoliczka, trzy ateistki, wolnomyślicielka, a także szintoistka. (Zapraszam do artykułów Cyklu kobiecego!)

Ludzie innych kultur mają własny światopogląd, pragnienia, powody do zmartwień lub strachu i zanurzeni są w oczekiwaniach społecznych. Nikt nie ma obowiązku znać cudzej religii, ani niczego, co obce oraz odległe.
Każde uczucie ma swoje serce.
Każdy pogląd ma swój rozum.
Każda myśl ma swojego człowieka.
Historia Bożego Narodzenia w Kambodży
Europejscy podróżnicy dotarli tu w 1511 roku, a pierwszy misjonarz przybył cztery dekady później. Khmerscy władcy tolerowali, a niektórzy nawet podziwiali chrześcijaństwo. Mimo to aż do XX wieku misjonarze przybywali sporadycznie i nie zbudowali znaczącej społeczności. Niektórzy kapłani tak dalece zaszli władcom Królestwa za skórę, że wysłano ich na przedwczesne spotkanie ze Stwórcą.
Od XVI wieku Kambodża podupadała pod naciskiem sąsiadów. W XIX wieku Królestwo Kambodży zagrożone było wchłonięciem przez Wietnam i Tajlandię. W 1863 roku zdesperowany król poprosił Francję o protektorat. Francuzi przysłali osadników, którzy stali się pierwszą społecznością regularnie obchodzącą tu Boże Narodzenie.

O co chodzi w Świętach?
W wielu zakątkach świata Boże Narodzenie jest czymś obcym, z zewnątrz.
Jedna rzecz łączy wszelkie kultury i religie świata: każda ma taką okazję, na którą jej członkowie oraz wyznawcy ściągają do gniazd rodzinnych i gromadzą się, by koniecznie spędzić szczególny czas z bliskimi.
W wielu kulturach Boże Narodzenie nie ma głębokiego sensu, drugiego dna, ani ukrytej tajemnicy.
Dlaczego oznaki Bożego Narodzenia coraz częściej pojawiają się w Azji Południowo-Wschodniej na długo przed świętami, a nawet przez cały rok?
Święta jak imieniny
Mieszkańcy krajów o zupełnie innych tradycjach poznają obyczaje świąteczne z mediów i otoczenia. W przestrzeniach publicznych i handlowych Azji Południowo-Wschodniej, w niektórych urzędach oraz szkołach, a czasem w prywatnych domach pojawiają się choinki, bombki, lampki i aniołki. Dla lokalnych kultur nie mają one znaczenia metafizycznego. Są ładne.

W Kambodży to nic nadzwyczajnego. Khmerzy ozdabiają swoje domy i biura rozmaitymi symbolami oraz ozdobami przy okazji własnych lub „pożyczonych” świąt.
Kino, media społecznościowe i reklamy redukują Christmas do cukierkowej uroczystości rodzinnej. Dorośli dzielą się dobrymi życzeniami i prezentami, do dzieci przychodzi święty Mikołaj. Pada śnieg, na drzewkach migają światełka, mieszkania wystrojone są kolorowymi ozdobami, stoły zastawione jedzeniem, panuje uśmiech i pokój.
Produkcje hollywoodzkie z Bożym Narodzeniem w tle nigdy nie tłumaczą świątecznych obrządków. Byłoby to bezcelowe.
Dla wielu moich Rodaków „nie ma świąt” np. bez karpia, opłatka, czy sianka pod obrusem. Nasze tradycje mogłyby zdziwić np. Szkota czy Filipińczyka. Musielibyśmy wytłumaczyć wszystkie potrawy, wyjaśnić, dlaczego dajemy prezenty wtedy a nie kiedy indziej, a po co to puste miejsce przy stole, i że wcale nie z biedy – nie serwujemy w Wigilię mięsa. W niektórych kulturach Boże Narodzenie nie może obejść się bez specjalnego ciasta, przebieranek za trolle lub wiedźmy, albo dziesiątek baloników.
Napiszcie w komentarzach: bez czego nie wyobrażacie sobie świąt?
Czyjeś potrzeby duchowe może zaspokajać obca religia. Nikomu nie musi to przeszkadzać w naśladowaniu cudzych zachowań bez wnikania w ich głęboki sens.
Raz w Indonezji zaprosiłem przyjaciół na przyjęcie imieninowe. Nie wiedziałem jeszcze, że w większości krajów świata ten obyczaj jest nieznany. Z trudem przyszło mi wyjaśnić uroczystą imprezę (z prezentami!) z okazji wystąpienia mojego imienia w polskim kalendarzu akurat tego dnia. Z tej perspektywy to doprawdy osobliwość!
Głowiłem się, jak to wytłumaczyć i już miałem mówić coś o chrześcijańskich świętych i patronach, ale ugryzłem się w język. Po co bowiem ktoś innego wyznania miałby celebrować świętego obcej religii? Wybrnąłem z tej sytuacji inaczej. Przyjaciołom z Azji, szczególnie tym, którzy z niepokojem liczą coraz prędzej mknące lata, pomysł imienin wyjątkowo przypadł do gustu.
Goście uznali tę okazję za niby-urodziny, tylko obchodzone zupełnie bez powodu.
— Tak jak powinno się świętować życie — podsumował jeden z moich gości, wznosząc toast.

Ideę przyjęto z ogromnym entuzjazmem, lecz prędko pożałowałem, że ją poruszyłem. Wszyscy bowiem zapragnęli odnaleźć datę własnych imienin. Typowe imiona mieszkańców Wschodu nie występują w kalendarzach ludzi Zachodu. Powstał wielki dramat, gorzkie rozczarowanie.
„Do dupy takie imieniny”, powiedzieli.
Sklepy, okna i stragany
Niektóre kraje Azji są domem nieprawdopodobnej wielokulturowości.
Biznes oraz polityka bezwstydnie wykorzystują elementy kultur oraz religii. Reklamy bywają irytująco nachalne, ale dzięki nim na bieżąco dowiaduję się o świętach ludzi, wśród których żyję. Akcje promocyjne nie tylko podpowiadają mi, kiedy wyznawcy innych religii mają swoje święto, ale również JAKIE ŻYCZENIA im wtedy składać!
Khmerscy marketingowcy wykorzystują bogactwo świąt i festiwali buddyzmu oraz kultu przodków; a do tego: dzień niepodległości, urodziny króla, urodziny królowej matki, Festiwal Wody, Boże Narodzenie, a także kalendarzowy, chiński i khmerski Nowy Rok. Gdzieniegdzie dotarły też walentynki, a nawet Halloween.

W wielokulturowych krajach, jak Indonezja, Malezja czy Singapur, handlowcy wykorzystują święta muzułmanów, hinduistów, chrześcijan oraz buddystów. Ludzie różnych wyznań składają sobie wzajemne życzenia, przyjaciołom innej wiary dają podarunki z okazji ich własnych świąt, a czasem pomagają im świętować.
Dla nas prawdziwe Boże Narodzenie ma znaczenie duchowe i tradycyjne. Prezenty, ozdoby, potrawy i inne atrakcje świąteczne wyrosły na wielowiekowej tradycji, ale przecież to nie one stanowią sens świąt. Poza uniwersum chrześcijan mało kto naprawdę rozumie, o co w tym wszystkim chodzi.
Czy to dziwne? Spójrzmy na to w ten sposób: Chiński Nowy Rok obchodzą ponad dwa miliardy ludzi, a jednak większość ludzkości nic o tym nie wie.
Użytkownicy świąt Bożego Narodzenia kochają model hollywoodzki: efektowny, uniwersalny i pełen okazji dla dobra do wygrania ze złem. Christmas dla wielu ludzi nie ma znaczenia religijnego, choć może niektórzy przeczuwają, że chodzi o coś więcej.
Święta wypełnione są wesołymi piosenkami, przyjemnymi zapachami i wyraźnymi kolorami, które dla mieszkańców Dalekiego Wschodu są przecież symboliczne. To ulubione i nieprawdopodobnie istotne elementy ich kultury.
To oznaka i zapowiedź powodzenia, szczęścia oraz fortuny!
Cała ta maskarada to skuteczny chwyt marketingowy – słupki sprzedaży rosną.
Praca i obchodzenie świąt w Kambodży
Tak jak w wielu innych krajach, kambodżański kalendarz biznesowy nie przewiduje wolnego na Boże Narodzenie.
Z tego powodu prośba o urlop na koniec roku – w środku remanentów i podsumowań podatkowych – może zdziwić pracodawcę. Każda kultura ma jakąś okazję, na którą, kto żyw, koniecznie jedzie świętować wspólnie z rodziną. Najłatwiej więc wyjaśnić obcym Boże Narodzenie przez analogię do ich własnych rodzinnych świąt. (Podpowiedź: najbardziej rodzinnym świętem Khmerów jest Pchum Ben).
Boże Narodzenie bez tradycji...
W krajach obchodzących Boże Narodzenie stacje telewizyjne co roku emitują filmy o tradycjach w innych zakątkach świata. Tymczasem niektórzy chrześcijanie nie mają żadnych tradycji. Mogą to być osoby nowo nawrócone, albo mieszkańcy krajów, w których chrześcijaństwo jest rzadkie. Święta są dla nich wydarzeniem kościelnym nie zakorzenionym w kulturze.
Rodzina pewnego pastora ze środkowej Jawy po mszy bożonarodzeniowej, jak w każdą zwykłą niedzielę, idzie usiąść przy kamieniu nad rzeką, by zjeść wspólnie obiad. Nie mają specjalnych obyczajów, potraw, ani choinek, za to nie stoją przez tydzień przy garnkach.
(Pozdrowienia dla tradycjonalistów z Polski! Zdradźcie w komentarzach, co gotujecie na święta!)
…i bez religii
Pewnego razu znalazłem się w towarzystwie niezwykle przyjemnych Khmerów i Khmerek. Jedliśmy wspólnie lunch, rozmawialiśmy o kulturze oraz obyczajach. Spytali mnie o Christmas. Jeden z Khmerów wielce był zaskoczony, że ten Christmas z choinką i świętym Mikołajem jest jakimś świętem religijnym. Nie mieściło mu się w głowie, że cała ta szopka (dosłownie i w przenośni) spowodowana jest urodzinami boga.

Mężczyzna wiele razy celebrował Boże Narodzenie, zabierał dzieci na różne atrakcje i organizował uroczysty obiad dla najbliższej rodziny. Przez całe życie myślał jednak, że to taki festiwal ludzi Zachodu na zakończenie starego i rozpoczęcie Nowego Roku.
W innym artykule opowiem, jak Khmerzy celebrują Khmerski Nowy Rok.
Święta, święta i…
przez cały rok święta!
Regionalne tradycje świąteczne w Polsce istotnie różnią się między sobą. Panuje jednak zgoda, że kolędy i pastorałki śpiewamy od Bożego Narodzenia do pierwszej niedzieli po Trzech Króli; ewentualnie do początku lutego (sprawdziłem!). Dla zabobonnych – złamanie tej zasady grozi rokiem smutku. W jakimś starym czasopiśmie znalazłem słuszne spostrzeżenie, że „w karnawale nieprzystojnie mieszać pieśni religijne z uciesznemi”.
Słuchacz kambodżański ma odmienne zdanie.
W centrum handlowym w sercu Phnom Penh przez cały rok puszczano nie tylko zachodnie, chińskie, tajskie i khmerskie hity, ale również kolędy i piosenki bożonarodzeniowe. Któregoś roku zwiedzałem Japonię w lipcu. Przysiadłem na odpoczynek w tokijskiej kawiarence. Muzyka w tle brzmiała znajomo, z głośników puszczono składankę amerykańskich piosenek świątecznych. To samo przytrafiło mi się w marcu przy okazji Chińskiego Nowego Roku w Sajgonie oraz latem zeszłego roku w centrum handlowym w indonezyjskiej Surakarcie.
W Phnom Penh chadzałem na obiad do wyśmienitego baru, gdzie świąteczne piosenki grywano o każdej porze roku. W ogóle by mnie to nie zdziwiło, gdyby nie puszczano ich w japońskich, chińskich i khmerskich wersjach językowych z tandetnym, syntetycznym akompaniamentem. Można było czasem wychwycić słowo „Christmas” lub „Jezus” w miejscach, w których te słowa występują w oryginale.
Jedna z moich ulubionych kulturowych ciekawostek muzycznych dotyczy pewnej pary z Japonii, która wybrała „Marsz żałobny” Fryderyka Chopina na podkład ceremonii zaślubin. Gdy zapytano nowożeńców, czy znają tytuł i znaczenie utworu, odpowiedzieli, że to nieistotne. Podobała im się muzyka i właśnie nią chcieli uświetnić swą uroczystość.
Nie wszyscy lubią Boże Narodzenie
Nie powinno mówić się o podziałach, lecz o mostach. Spotkałem różne grupy świątecznych malkontentów, ale dwie z nich można obiektywnie zrozumieć. Co myślicie?
Do pierwszej grupy należą osoby, które w swoim kraju lub w rodzinie uważają Boże Narodzenie za święte, doniosłe. Marketingowa, powierzchowna celebracja – bez zgłębiania wielkiej tajemnicy narodzin Mesjasza – dla takich osób szarga koniecznie dobre imię świąt. Nie chcą, żeby bezmyślnie używano ich duchowego dziedzictwa.
Po drugiej stronie są ci, którym Boże Narodzenie jest obce i nie chcą publicznego afiszowania świętych symboli, które „nie należą do ich świata”.
— Kto obchodzi Christmas, niech świętują w swoich domach — powiedział ojciec jednego z moich kambodżańskich uczniów — ale po co mieszać ludziom w głowach choinkami i mikołajami, gdzie to tylko możliwe? Zmiłujcie się duchowie przodków! — mężczyzna podniósł głos. — Postawili choinkę przy naszej osiedlowej pagodzie!
Jakkolwiek można zrozumieć i jednych, i drugich, na pewno nie nie oswoili oni nieznanego, jak Czytelnicy Doktoratu z cierpliwości.
Jedna z moich pracownic w Phnom Penh jest córką amerykańskiego pastora na misji. Zapraszali mnie na Narodziny Jezusa do swojej wspólnoty, ale akurat wróciłem na święta do Torunia. Z fotografii ze spotkania wynikało, że w biały dzień i bez białych rękawiczek, normalnie!, przy wszystkich!, a nawet przy Bogu!, było śpiewane, tańczone, modlone, za ręce trzymane, grane w gry było, jedzone i pite, ludzie byli przynajmniej kilku wyznań i narodowości, i ani jednej nieuśmiechniętej twarzy.
Jeśli jesteście chrześcijanami, a nawet jeśli nie – co wybieracie?
Dzieci świata i święty Mikołaj

Kto czytał „Doktorat z cierpliwości”, może wiedzieć, że w Kambodży pracowałem na uniwersytecie oraz byłem dyrektorem szkoły. Była to najbardziej prestiżowa a na pewno najstarsza niepubliczna szkoła muzyki i sztuki w kraju. Przychodziło do nas ponad trzystu uczniów w wieku od lat trzech do sześćdziesięciu. Suma różnych narodowości z pięciu kontynentów wynosiła ponad czterdzieści.
Różnorodność religii naszych uczniów była wprost niespotykana: od buddystów, przez hinduistów i muzułmanów różnych frakcji, konfucjanistów, szintoistów z Japonii, aż po katolików, protestantów i prawosławnych, a nawet była wśród nas jedna rodzina zaratusztriańska.
Listy do świętego Mikołaja pisały dzieci wszystkich wyznań.
Rodziny praktykujące inne religie na pewno muszą znaleźć jakieś wytłumaczenie dla swych ukochanych pociech: święty Mikołaj nie należy do ich światopoglądu i wiary. W większości przypadków niczemu to nie przeszkadza – dzieci kochają magiczne historie i nie muszą myśleć o Mikołaju jako o świętym z obrazka. Moi uczniowie z rodzin buddyjskich, muzułmańskich i innych opowiadali mi o swoich listach i jak przeliczają dobre zachowanie oraz uczynki na ilość oraz jakość prezentów od Mikołaja.

Tylko kilkorgu dzieci rodzice powiedzieli, że cały ten Mikołaj, choinka i prezenty to taka zabawa, która ich nie dotyczy i nie będą się w nią bawić.
Christmas jako impreza
Wiele rodzin szykuje się do świąt w jakiś specjalny sposób. Polskie domy należą chyba do najbardziej w to zaangażowanych.
Niektórzy wierni oraz ludzie traktujący Christmas jako świecką tradycję ograniczają się do jakiejś specjalnej potrawy lub ciasta i przyozdobienia domu w barwy świąteczne ku radości domowników oraz gości. Inni organizują wielorodzinne spotkania lokalnej społeczności, przynoszą przekąski, by wspólnie spędzić dzień, grać w gry rodzinne, podzielić się ciepłem oraz życzliwością.

Niektórzy biorą Boże Narodzenie za następną okazję do balowania.
Przez pracę, styl życia, czy wybór, pewna grupa podróżników i obieżyświatów spędza święta z dala od własnych tradycji i domów rodzinnych. Będąc gdzieś na końcu świata, zaglądają do ulubionych dyskotek i pubów, które organizują imprezy w czapkach mikołajkowych. Można to zrozumieć: łatwiej przeżyć święta na dyskotece pełnej uśmiechniętych ludzi, niż zostać samemu w ciszy.
Upalne święta („tropikalne przymrozki”)
Kto przez całe życie mieszka w jednym miejscu, może nigdy nie dostrzec, jak ludzkie ciało uczy się i odpowiada na zmiany pór roku.
Przeprowadziłem się do Kambodży w sierpniu i przejście od ciepłego polskiego lata do tropików przyszło mi lekko. Moje ciało, nawykłe do życia w Europie, spodziewało się jednak ochłodzenia i długich nocy; tymczasem jesień i zima nie nadeszły. Wbrew umysłowi, mój organizm zdawał się na własną rękę gotować do chłodów. Było mi zbyt gorąco, miewałem zawroty i bóle głowy. Wewnętrznie mnie to rozbiło i na kilka miesięcy wprawiło w dziwny nastrój.
Nadeszły grudzień i styczeń. Słupek rtęci w termometrze prawie nie drgnął, a dni uparcie pozostawały tak samo długie. Kambodża leży dziesięć stopni od równika. Jest bardzo gorąco.
Mimo wszystko – zimą robi się nie tyle chłodniej, co o kilka stopni mniej upalnie. Khmerzy ubierają kurtki, szale, czapki i rękawiczki i chodzą tak w bezchmurne, słoneczne dni. Nad ranem, tuż przed wschodem słońca, temperatury spadają do ekstremalnych dwudziestu stopni Celsjusza... Plus dwudziestu.
„Tropikalne przymrozki” to tytuł jednego z moich przyszłych artykułów. Aura bożonarodzeniowa w tropikach jest zupełnie inna: brak mrozu, śniegu i pachnącej lasem choinki. Drzewa iglaste rosną tylko na chłodniejszych wzgórzach Parku Narodowego Kirirom i pozostają pod ścisłą ochroną.

Polskie święta na końcu świata
Pierwszy raz święta z dala od Polski spędziłem w Kambodży. Moja instytucja zatrudniała pracowników z czternastu krajów i starała się honorować święta religijne pracowników. Oczekiwano ode mnie, że dostosuję się do tego jako nowy dyrektor. Nauczyłem się zatem zarządzać w warunkach wielokulturowości: gdy ktoś świętuje – reszta zespołu pracuje.
Co ciekawe – pracownicy różnych narodowości oraz wyznań znacznie chętniej, niż w moich polskich zespołach, oddawali sobie przysługi związane z urlopem i pracą. Opowiadam o tym na moich szkoleniach i większość słuchaczy myśli, że to dzięki różnorodności. Ale to nieprawda. Do pewnego – raczej niskiego – stopnia wykształcenia różnorodność jest wrogiem zespołu.
Prawdziwym przyjacielem zespołu jest ZROZUMIENIE; dopiero w parze z nim różnorodność staje się SUPERSIŁĄ.

Niektórzy Polacy na krańcach świata odnajdują się, żeby choć kilka słów po polsku zamienić przy świętach. W moją pierwszą tropikalną Wigilię wieczerzałem z niewielką grupą polskich przyjaciół w domu Ani i Pawła, polskiego architekta w Phnom Penh. Usiedliśmy do stołu w upale, przy pełnym jeszcze słońcu. Wymieniliśmy się upominkami, a potem mościliśmy się przez kilka godzin na obszernym tarasie z kanapami i podwieszanym fotelem przy ciepłej rozmowie i lampce wina.
Ulicą pod tarasem życie Phnom Penh płynęło jak zawsze.
Święta same się nie obchodzą
Pewnie znacie piosenkę bożonarodzeniową "It's the Most Wonderful Time of the Year" (tłum. to jest najwspanialszy czas w roku). Dla chrześcijan jest to oczywiste, ale reszta świata nie musi o tym wiedzieć. Mieszkańcy chrześcijańskich krajów mogą z kolei nie mieć pojęcia, że miliardy innych ludzi mają własne celebracje bez związku z naszymi.
Chcę podzielić się wielką finałową refleksją świąteczną, o której większość z nas nigdy nie pomyślała.
Pewnego razu przyszło mi spędzić Natal, czyli Boże Narodzenie, w Indonezji. W okolicy były centra handlowe, restauracje i sklepiki przyozdobione na modłę świąteczną. Nawet miejscowy urząd celno-wizowy okraszono błyszczącymi łańcuchami, bombkami i plakatami z Mikołajem, choinką i napisem „Merry Christmas!”
W powietrzu było coś uroczystego, tak jak przed nadchodzącym galunganem, nyepi, czy ramadanem (lokalne święta). Dopiero w Wigilię zrozumiałem, że moi świąteczni współbiesiadnicy nic nie przygotowali. Nie mają takiej tradycji.
Zdenerwowany, rzuciłem robotę, naprędce przejrzałem wigilijne przepisy, pojechałem na zakupy i spędziłem resztę dnia na gotowaniu. Wieczorną ucztę uzupełniło kilka miejscowych potraw.
Następnym razem, świętując na drugim końcu świata, przygotowałem wszystko z wyprzedzeniem. Lodówka pełna smakołyków sprawia mi niewysłowioną radość tak samo, jak dobra atmosfera i spokój ducha. Mój entuzjazm dla polskich przysmaków podzielili znajomi, którzy odwiedzili mój dom w czasie świąteczno-noworocznym.

(Nagrodę za najlepsze danie wieczoru otrzymały ex-aequo sałatka jarzynowa i gołąbki, a pomocą w konsumpcji rarytasów zaszczycili mnie goście kilku wyznań i narodowości).
(„Polskie święta są tak pyszne, że mogą je obchodzić o każdej porze roku!”, powiedzieli moi goście.)
W krajach o całkowicie odmiennym klimacie wiele składników naszej kuchni nie występuje; musiałem więc odnaleźć ich lokalne zamienniki, albo zrezygnować z niektórych potraw. Zainspirowało mnie to do poszukiwań w tradycjach innych krajów!
Święta to zjawisko o napędzie kulturowym, ale także machina marketingowa. Wiele wkładamy wysiłku w prywatne przygotowania i obecność świąt we wspólnej przestrzeni. W naszym świecie można samemu zrezygnować ze świąt, a i tak będą one mrugać z okien, balkonów, ogrodów i witryn sklepowych, i możecie nigdy nie dowiedzieć się, że…
…Boże Narodzenie jest tylko tam, gdzie ludzie, którzy je obchodzą.
Były święta. Jechaliśmy przez wsie i osady na tropikalnej wyspie na Oceanie Indyjskim. Dla jej mieszkańców był to najzwyklejszy dzień świata. Nikt nie wiedział, że we mnie jest jakieś świąteczne przeżycie, uroczysta atmosfera, własne zachłyśnięcie myślą o świętym pokoju i miłości. I że pewnie jestem milszy, niż normalnie.
Delfiny wyskakiwały ponad fale jak każdego innego poranka. Plaża była gorąca jak w każde popołudnie. Okolica wulkanu śmierdziała siarką jak co dzień. Na powierzchni wody nad rafą koralową unosili się pływacy z rurkami do oddychania. Małpy, jak co dzień, rozkradały owoce z sadów, a psy goniły je bezskutecznie.

Dla garstki rodu człowieczego narodził się Zbawiciel,
tymczasem tu bezczelnie rosły banany i marakuje,
spadały z palm ciężkie kokosy,
żółte mango i buraczkowe smocze owoce
brudziły zajadającym dzieciom rączki i twarze.
Fale oceanu niewzruszone falowały,
pływy przypływały i odpływały za księżycem.
Piasek kleił się do stóp i łydek.
Węże w trawnikach i krzakach
przesuwały się cicho za myszami i żabami,
wije wiły się,
maleńkie kraby kulały kulki piasku.
Ludzie jechali do pracy,
dzieci w mundurkach do szkół dreptały,
sąsiedzi palili cuchnące śmieci,
a rolnicy trzeci raz w roku
zbierali ryż z pól.
Nikt niczego nie zauważył.

Zakończenie
W krajach, w których nie ma Bożego Narodzenia, można przejść Święta, a nawet Nowy Rok, i nie spostrzec wcale, że coś się zdarzyło.
Nie ma gdzie kupić typowych ciast i potraw. Trzeba samemu zatroszczyć się o tradycyjne składniki lub ich zamienniki. Warto zajrzeć do bożonarodzeniowych tradycji kulinarnych innych krajów; na pewno znajdzie się jakaś, może nie swojska, ale równie świąteczna potrawa. Czy to nie piękne dowiedzieć się czegoś więcej, niż karp, kluski z makiem i śledź w śmietanie?
Boże Narodzenie, Christmas, można spotkać tam, dokąd dotarła i odrobinę rozgościła się zachodnia kultura. W tysiącach wsi i miasteczek odciętych od globalnego strumienia zdarzeń, nikt nawet nie wie, że były jakieś święta.
Co do grania kolęd przez cały rok... W dzieciństwie pokochałem wiele zagranicznych piosenek, ale dopiero po latach poznałem ich znaczenie. Niejeden ważny utwór zawiódł mnie tekstem o marnej pogodzie, obłędzie, zemście, śmierci, narkotykach, seksie, złamanym sercu, słonych orzeszkach, czy podłej dzielnicy miasta, które nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Podmiot liryczny którejś piosenki mówi „dziecko nie jest moje”, w innej wyśpiewuje „jestem zły!”, a w jakże klimatycznej balladzie stwierdza, że „jest troszeczkę obcy w Nowym Jorku”.
Kto by pomyślał?
Czytelnik przyzna, że piosenki bożonarodzeniowe są wesołe, ciepłe, radosne, a czasem czułe i delikatne. Nie każdy musi wiedzieć o czym są, ale każdemu mogą przypaść do gustu.
Władze niektórych krajów odradzają, a nawet zabraniają publicznego eksponowania symboli Bożego Narodzenia, co nie oznacza zakazu świętowania. Większość świata jednak wykorzystuje nasze ukochane święta na swój sposób. Christmas to świetny chwyt marketingowy, zarówno w świecie chrześcijan, jak i poza nim.
Kolory, zapachy i dźwięki towarzyszące świętom mogą przypominać ludziom wschodnich kultur ich własne, równie kolorowe symbole powodzenia, fortuny, szczęścia, więc tym łatwiej im zaadaptować obcy pod innymi względami obyczaj.
W wielu krajach pożyczono sobie formę bez treści Bożego Narodzenia. Pozostaje chyba tylko dodać, że również my z niejedną rzeczą zrobiliśmy tak samo. I to na naszych warunkach.

Artykuł celowo publikuję już po czasie świąteczno-noworocznym, aby podejść do tematu na luzie. Jeden Francuz powiedział mi w zeszłym tygodniu, że mogę życzyć moim Czytelnikom Szczęśliwego Nowego Roku pod warunkiem, że uczynię to przed końcem stycznia.
Szczęśliwego Nowego Roku!
(Styczeń 2023)
Napiszcie w komentarzach, bez czego nie wyobrażacie sobie Bożego Narodzenia!