Przed nami czary i demony. Święty indyjski wróżący pod ruinami Angkor Wat. Magia w naturze, w ludzkich myślach i w realnym świecie, na jawie. O takich, którzy najdalej poznali naturę Wszechrzeczy.
Niektóre kultury do głębi pojmują mechanikę Wszechświata i tym przed innymi przodują. Wgląd w myśli ludzi tych kultur i doświadczenie świata ich zmysłami przypominałoby „Opowieści z Narni”, przygody Drużyny Pierścienia i kilka jeszcze Ksiąg magicznych.
Doprawdy, ktoś mógłby pomyśleć, że lekcja eliksirów w szkole Harry'ego Pottera została zmyślona, a przecież to z życia wzięte.
Niech Czytelnik nie da się zwieść wrażeniom i przeczuciom. Wszystko jest dokładnie tak, jak opisałem, chociaż wyobraźnia czasem wprost pragnęłaby inaczej.
Temat ułożył się w dwie części, które na magię z różnych stron patrzą. Oto część pierwsza, magiczna. W drugiej odsłonie zajrzymy za kurtynę, zerkniemy pod płaszczyk z najczcigodniejszych nieraz uczuć skrojony, oświetlimy kilka ciemnych zakamarków, przyjrzymy się sznurkom, za które czciciele i praktycy czarów pociągają. Z butami od kuchni wejdziemy tam, gdzie skrywa się i chroni czarna magia.

Są materialne oraz duchowe istoty, są i ludzie, którzy dysponują urokami, mocami. Trzymają te czary i kugle w ryzach, by rzucać je przeciw człowiekowi i naturze, na swą korzyść obracając okoliczności i zdarzenia.
Osłabiają,
wyzuwają,
rozpraszają siły i uwagę.
Łamią serca,
kręgosłupy
i ducha ludzkiego,
zatruwają umysły wężowiskami wijących się myśli,
przytłaczającymi uczuciami,
dławią furią,
przysłaniają rozwagę,
strachem i bólem wykrzywiają oblicza,
wściekłością popychają ku zbrodniom
i zabójczym słowom,
zalewają twarze łzami,
w choroby wpędzają ciała i umysły,
osuwają lawiny zdarzeń
pogrążających ludzkie istnienia.

Nieczysta moc w ruch wprawia mechanizm wypadku. Wybiera żywe ciała i obce duchy weń wkłada. Z jej przyczyny rodzą się bezładne w ruchu potwory z powykrzywianymi członkami. Nieraz, łańcuchami przypięte, opętane ciała ludzkie spędzają w klatkach całe życie.
Wydaje mi się, że nasz wciąż magiczny świat można tymi słowy opisać. Te potworności zanikają w rzadkich ogniskach odczarowujących magię. Świat – jak długi, szeroki, okrągły czy płaski on jest – szczelnie okryty jest cywilizacją rozumiejącą działanie Wszechświata. Nie pojmuję tylko, dlaczego jego mechaniki nikt mi sensownie nie wytłumaczył.
A byłem dociekliwy.
Jakże paradoksalną jest odwrócona równowaga i kondycja ludzkiego ducha.
Im mniej w jakimś miejscu wiadomo o Wszechświecie, tym wyżej jest ono rozwiniętym. Im bardziej zaś miejsce w rozwoju spóźnione, tam z tym większą pewnością naturę Wszechrzeczy poznano.
Nieraz ostatecznie i nieodwołalnie.
Chciałbym iść w opisy praktyk magicznych bez zdradzania, kto się nimi zajmuje, gdzie swe trwożące empiria praktykuje, jakimi ścieżkami wchodzi w umysły i ciała, jak je zatruwa. Skąd bierze jad, jak go wstrzykuje, kiedy kąsa i jaką ma metodę podstępu. Chciałbym przez dłuższy czas być tajemniczy i nie mówić, gdzie praktyki te się ćwiczy, ale Czytelnik od samego początku wie, że jesteśmy w Kambodży.