„Doktorat z cierpliwości” doczekał się logo!
Tworzenie LOGO było procesem tak pasjonującym, że postanowiłem opowiedzieć Czytelnikom o jego stworzeniu, ale również podzielić się doświadczeniem z tymi, którzy przechodzą trudne chwile, wymyślając symbolikę dla własnego projektu.
Jeśli próbujesz stworzyć logo dla rozbudowanej idei lub projektu i nie wiesz, od czego zacząć, lub szukasz innego punktu widzenia, przeczytaj ten artykuł! Jeśli chcesz lepiej poznać znaczenie „Doktoratu z cierpliwości” to strzał w dziesiątkę! Oto artykuł o tworzeniu czegoś z niczego przez kogoś, kto zaczynał od gołej ziemi, tak jak – być może – i Ty.
Tworząc logo musiałem zacząć od odpowiedzi na trudne pytania o znaczenie, misję, wizję i cel Doktoratu, który stara się służyć oswajaniu nieznanego; ale nie tylko. W takim procesie można zagubić się w próbach nazwania istoty rzeczy, szczególnie, gdy jest ona czymś nieuchwytnym, ulotnym, skupionym więcej na podróży niż na celu.
Poniżej wypisałem kilka przykładów pytań, które zadawałem tworząc logo:
Czym TO jest?
To, czyli... CO?
Po co rozwijać coś takiego?
Jaka tkwi w tym tajemnica?
Co jest tego celem?
Jak odległym jest ten cel?
Czy Doktorat powinien być poważny, czy rozrywkowy?
itd...
Często odpowiedź na pytania najprostsze wymaga najwięcej przemyśleń oraz rozwagi.
Im dłużej trwa twórcza podróż, im więcej materii przejdzie przez twórcze ręce rzemieślnika, tym więcej zbliża się on do horyzontu, poszerza go i zaczyna rozumieć – a nareszcie widzieć – cele, ku którym zmierza.
W tym artykule przedstawiam wszystko, co warto wiedzieć o nowym logo „Doktoratu z cierpliwości” oraz kilka słów o bliskich mu wartościach.
Treść artykułu:
Połączyć „doktorat” i „cierpliwość”
Przez dwie dekady dołączałem do rozmaitych przedsięwzięć, lub współtworzyłem je od podstaw. Zwykle ktoś inny projektował logo dla moich instytucji, organizacji i inicjatyw. Prawie wszystkie te przedsięwzięcia miały jednoznaczną branżę, zajęcie, albo cel, z którym wiązały się rozpoznawalne symbole i skojarzenia czekające na wykorzystanie.
Logo obierają biznesy, organizacje, ruchy i akcje społeczne, a nawet idee, artyści i jednorazowe wydarzenia. „Doktorat z cierpliwości” wymyka się jednak kategoriom i łączy je na nowe sposoby. Jak trudno zamknąć złożony pomysł w symbolicznie uproszczonym obrazku wie zapewne każdy twórca projektów i inicjatyw.
Pierwsze owoce mojej pracy zaczęły dojrzewać i nadszedł czas na stworzenie logo „Doktoratu z cierpliwości”. Dotąd za nieoficjalny znak mojej strony służyła fotografia miejsca, które pokochałem kilka lat temu. Jest na niej molo wychodzące w bezbrzeżne morze popod monsunowym niebem tropików (foto poniżej).
Niełatwo przyszło mi w jednym symbolu opowiedzieć historię i cel mojego Doktoratu z cierpliwości, bo:
ani nie jest on akademickim, choć nieraz odnosi się do metod i osiągnięć nauki; nie ma jednak uniwersytetów, na których pisze się takie doktoraty, moją alma mater jest więc życie, świat, doświadczenie i myśl;
ani nie jest wyłącznie fikcyjnym, literackim czy dokumentalnym, bo przekomarza się pomiędzy tymi gatunkami;
ani nazbyt poważnym, bo lubi żarty i zawsze jest w nim miejsce na szczyptę ironii oraz sarkazmu;
ani też całkowicie rozrywkowym, bo czasem dzieli się poważną refleksją lub pytaniem, porusza tematy istotne, trudne;
ani wyłącznie pisarskim, towarzyszy mu muzyka, obraz i ruch: podróże, zajęcia, poznawanie świata;
Kiełkujące odgałęzienia Doktoratu będą poruszać zagadnienia społeczno-kulturowe. O ludziach, i „o tym, co też sobie oni najlepszego zgotowali”.
Jak wymyślić symbol prosty, lecz znaczący?
Kiedy nazwa Doktorat z cierpliwości ujrzała światło dzienne, wydawała mi się spójna i, jak można powiedzieć po angielsku, samowyjaśnialna (self-explanatory). Jest to tzw. creator's bias, czyli założenie lub życzeniowe myślenie twórcy, że inni ludzie myślą podobnie do niego.
Kilka lat później szukałem pomysłu na logo i naszły mnie wątpliwości, bo co w istocie łączy „doktorat” i „cierpliwość”? Jak opisać je wizualnie, narysować? Czymże jest cierpliwość? Co przeczytałbym o niej w pracy naukowej lub literackiej?
Czy szukać wspólnego mianownika cierpliwości i doktoratu, czy zgłębić je oddzielnie i dotrzeć do niewidocznych połączeń między nimi? Na ilu poziomach można dopatrywać się takich paralel, aby nie popaść w nadmierną filozofię i wydumanie? Jak głęboko brnąć, aby nie utknąć?
Po pierwsze: trzeba odpowiedzieć na pytanie o istotę projektu.
„No właśnie. To... czym to jest?”, pytała nas w szkole pani od języka polskiego. Poszedłem do typowo ścisłego ogólniaka, zawsze lubiłem nauki ścisłe i technologię, ale kochałem też literaturę. Nasza polonistka szczególnie mnie nie lubiła, bo miałem większe od niej ambicje. Zrozumiałem ją dwadzieścia lat później, gdy trochę popracowałem na stanowiskach przywódczych.
Kobiecinie po prostu się nie chciało. Przeszkadzało jej, że uczeń chłonął wiedzę spoza programu i chciał pisać na konkursy, innymi słowy – robić więcej, niż tylko utrzymać głowę ponad powierzchnią. Zupełnie jakby nie miał wystarczająco roboty na głowie.
Kilkanaście lat później byłem profesorem gościnnym uniwersytetu i dyrektorem szkoły muzyki i sztuki w stolicy Kambodży; tacy nauczyciele nie mogli u mnie zagrzać miejsca. Pytanie polonistki jest jednak trafne. Spróbuję na nie odpowiedzieć.
Czym oraz o czym jest cykl „Doktoratu z cierpliwości”?
Pytania bez przeczytania
Przed wymyśleniem logo musiałem obronną ręką przejść kilka etapów, rozterek i burzę pytań o istotę mojego cyklu, któremu nigdy nie chciałem nadać ostatecznego charakteru. Pytałem na przykład:
O czym on opowiada?
Dla kogo mógłby być?
Czemu miałby służyć?
Dziś pełno jest kursów dla każdego o wszystkim, a jednak nie ma szkoleń na temat wymyślania logo i symboliki dla projektów podobnych do mojego. Kiedy tworzyłem blog, miałem do wyboru kilkaset gotowych szablonów stron internetowych. Choć niektóre były spektakularne, żaden nie pasował do mojego projektu. Przejrzałem materiały stworzone przez ludzi biznesu, poprosiłem o poradę kilku znajomych, którzy zajmują się budowaniem marek, produktów i wizerunków.
Zamiast wgłębić się w istotę rzeczy, ci podeszli do sprawy, jak do kolejnego szamponu, pieluszek, czy wody mineralnej „gazowanej inaczej niż inne”. Być może na tym polega ich praca. W osłupienie wprawiło mnie jednak to ich bezduszne „targetowanie” na klienta oparte na danych, wykresach i rokowaniach, a nade wszystko agresywne „pytania bez przeczytania” (choćby jednego tekstu Doktoratu)
o co w tym chodzi
i komu będzie chciało się to czytać,
a dla kogo to konkretnie jest,
czy dla kobiet czy mężczyzn,
dla starych czy młodych,
czy lubią zapachy,
czy kolory,
ale czy szaro-czarne,
czy czerwono-jaskrawe,
a może to kierowcy oplów i skód,
a może fani jaguarów i leksusów,
czy miłośnicy technologii i gadżeciarze,
czy tradycjonaliści,
podróżnicy czy domatorzy,
czy chodzący na siłownię i uprawiający sporty sezonowe,
czy siedzący z piwkiem przed telewizorem,
i tak dalej...
To całe ćwiczenie zupełnie mnie rozeźliło i zarzuciłem kontemplację logo przynajmniej na rok. Wróciłem i odbyłem tę twórczą podróż sam, przyglądając się specjalistom z różnych dziedzin jak biznes, marketing, sztuka, polityka, edukacja, organizacje pozarządowe, rozrywka i sport.
Wartości i znaczenie | Połączenie | Odpowiedzi
Po pierwsze: Czym jest „Doktorat z cierpliwości”?
Odpowiedź: Jest cyklem prac twórczych, które łączy wspólny mianownik – oswajanie nieznanego. Na cykl składają się prace literackie, dokumentalne i quasi-dokumentalne, muzyczne, literacko-muzyczne, a w przyszłości także książki i inicjatywy społeczne.
Pytanie: Jaki jest jego cel? Odpowiedź: Przybliżanie różniących się ludzi, sytuacji oraz miejsc poprzez opowiadanie „o tej drugiej stronie”, której nie poznaliśmy i się obawiamy. Nie znamy przyszłości, więc oswajanie nieznanego zawsze będzie przed człowiekiem.
Można nauczyć się żyć w obliczu nieznanego – bez lęków, uproszczających wyjaśnień i zastępczych pewników. Za to można wyćwiczyć się w otwartości, zrozumieniu i umiejętności stawiania własnych granic.
Pytanie: Czy „Doktorat z cierpliwości” ma mówić o tym, co jest tu i teraz, czy raczej wybiegać w przyszłość?
Odpowiedź: „Doktorat z cierpliwości” ma pomagać radzić sobie w świecie, szczególnie gdy wybieramy się w geograficzną lub wewnętrzną podróż, w której spotykamy siebie lub drugiego człowieka. Każda podróż zaczyna się dziś i kończy w przyszłości, a zatem... co by było, gdyby spojrzeć na podróż nie tylko jako wyjazd, wczasy, przerwę od codzienności, przeprowadzkę na inny kontynent, ale trwającą całe życie ścieżkę do udoskonalenia siebie i osiągnięcia własnych celów, a nawet jako swoistą odyseję ludzkości do gwiazd?
Misja
Doktorat i kilka innych moich projektów łączy jedna misja, którą nazwałem Misją do wyczerpania (Mission to Exhaust). Oznacza ona pozytywne działanie dotąd, aż różniący się od siebie ludzie nie będą potrzebowali rozmaitych organizacji i zgromadzeń, aby być bezpieczni, doceniani i kochani takimi, jakimi są. Tu Czytelnik na pewno się zgodzi, że nie spodziewamy się tak spektakularnego rozwoju społeczności ludzkiej w bieżącym stuleciu, a tym sposobem odsłania się
jeden z rodzajów cierpliwości dłuższej niż jedno życie:
Misja do wyczerpania.
Wizja
To zbalansowany świat bez zagrożeń antropogenicznych, w którym nie ma organizacji chroniących spokój, zdrowie fizyczne i psychiczne oraz życie różnych ludzi przed innymi ludźmi. To świat, w którym z braku zajęcia i potrzeby – rozwiązano lub nadano zupełnie nowe cele instytucjom ochrony jednych grup przed drugimi. W tym świecie jest jedna ludzkość, która może podjąć podróż do gwiazd, czymkolwiek one będą.
Ta wizja może wydawać się niemożliwą do spełnienia i nad wyraz romantyczną nawet w JAKŻE DUMNIE DWUDZIESTYM PIERWSZYM! wieku, ale...
Czy można wyobrazić sobie bardziej dokładny i precyzyjny cel?
Dzisiaj myślę, że podróży tak szalonej z perspektywy człowieka XXI wieku nie mógłby zorganizować jeden kraj, sami mężczyźni czy tylko kobiety, albo duża grupa społeczna, lecz JEDNA ludzkość. Ta sama ludzkość, której dzisiejsi przodkowie dalecy są od zakończenia podziałów na kolory, akcenty, tabelki, numery, chromosomy, strony umownych granic i poglądy.
Pytanie: Jakie idee przyświecają Doktoratowi z cierpliwości?
Odpowiedź: szczypta rozrywki i sztuki, kropla wzrostu i rozwoju, przyszłość ludzkości, komunikacja międzykulturowa (nadchodzący cykl pt. „Słowniczek kulturowy”), Efektywny Altruizm, nutka nauki i rozsądnej technologii, zajrzenie za kulisy inteligentnego wykorzystania sztucznej inteligencji, łączenie różnych dyscyplin dla najbardziej użytecznych i pozytywnych rozwiązań, lecz nade wszystko:
Oswajanie nieznanego
Pytanie: czy jest idea, która najpełniej łączy różne cele „Doktoratu z cierpliwości”?
Odpowiedź: Nie ma takiej idei, która w jednym słowie lub zdaniu łączy wszystkie cele „Doktoratu z cierpliwości”. Jednakże jedną z najbliższych mu idei jest longtermizm – punkt widzenia na ludzkość jako jeden organizm, który przetrwał przeszłość i ma potencjalną przyszłość. Wszyscy zamknięci jesteśmy w określonym czasie i miejscu. Tymczasem można spojrzeć na ludzkość jako jedno ciało i jednego ducha, nie tylko bez dyskryminacji ze względu na płeć, ton skóry, wiek, edukację, pochodzenie, ale także bez dyskryminacji ze względu na czasy, w których jednym przyszło, a innym przyjdzie wieść ziemski lub międzygwiezdny żywot.
Od setek lat sześć wielkich plemion wchodzących w grupę Irokezów przekazywało sobie ustną konstytucję zwaną Wielkim Prawem Pokoju. Wedle tego prawa wszelkie istotne decyzje powinny być podejmowane z uwzględnieniem ich wpływu na kolejnych siedem pokoleń. Longtermizm idzie o kilka pokoleń dalej, no... może o całe tysiące.
Jak żyć i dać żyć innym. Zrozumieć i zaakceptować odmienności, dostrzec w nich bogactwo. Oddać pierwiastek siebie ideom dla dobra ludzkości, zabrać całego siebie w podróże do nieznanych miejsc i w głębię cudzych kultur. Kochać siebie za to. Stanąć twarzą w twarz z obcym i zbudować ludzką relację, choćby na dwadzieścia sekund, na wieczór, dzień, życie.
Cierpliwość oraz doktorat mają wiele imion i znaczeń.
Cierpliwość
Tworząc Doktorat z cierpliwości nie zamierzałem zagłębiać się w rozważaniach, czym sama w sobie jest cierpliwość. Po prostu miała być w tytule i, o, już. Nie ma jednak literatury na ten temat, więc może kiedyś stworzę monografię.
Zagadnienie prawie zawsze występuje w kontekście religii i duchowego rozwoju. Tymczasem ja widzę cierpliwość jako coś całkiem przyziemnego, ludzkiego, jako narzędzie do osiągania sukcesów oraz pokoju. Bo też gdyby człowiek jej nie miał, albo nie mógł jej wyćwiczyć – nie istniałaby i nie miałaby imienia! Ja zaś miałbym na sumieniu niejednego hałaśliwego sąsiada. (Jak oni mogą na cały regulator słuchać takiego chłamu, ja się pytam!?)
Zapominamy najczęściej, że cierpliwość zwykle nie ma obiektywnego sensu, jeśli w ogóle kiedykolwiek istniał taki obiektywny punkt widzenia.
No właśnie. Punkt widzenia jest nieodzowną częścią cierpliwości:
Płaski teren wypiętrzy się w czasie określonym w skali geologicznej.
Majster skończy robotę w zależności od tego, jak mu się chce i jak jest zmotywowany, jakie ma umiejętności, i czy w trakcie jego roboty wypadnie dzień wolny lub przypadek losowy; może wykona robotę raz a dobrze, a może spartaczy i trzeba będzie poprawiać.
Zupa naciągnie sokami z zieleniny, warzyw, mięsa oraz przypraw w określonym czasie, jednak prędkie gotowanie spowoduje zmętnienie i zabije część smaku. Do nas należy wybór: czy chcemy zjeść zupę wyborną, czy szybką.
Sposób, w jaki reagujemy i odpowiadamy na trwanie procesów nazywamy cierpliwością lub niecierpliwością. Sprawy i zdarzenia mają swoje tempo, my zaś chcemy zazwyczaj, żeby doszły do skutku prędzej.
Proces zamienia się w skutek dopiero wtedy, gdy potrwa wystarczająco długo. To my wmawiamy sobie tą cierpliwość lub jej brak. Tylko w pewnym stopniu możemy podkręcić palnik pod garnkiem i zmotywować majstra do prędszej roboty. Mimo nikłego wpływu na prędkość wydarzeń, decydujemy się rozwinąć uczucie na ten temat, stłumić je bądź zaakceptować.
Jak cierpliwym ponad własne życie jest geolog czekający na osady i orogenezy, które utworzą górę w miejscu dzisiejszej dolinki za dziesiątki milionów lat!
Cierpliwość można mieć, można jej się nauczyć lub wyćwiczyć do niej charakter. Można ją u kogoś kupić, szczególnie w krajach podobnych do Kambodży czy Indonezji, chociaż ludzie z całego świata mówią mi, że u nich jest tak samo. Może być ona cechą osobowości – zarówno zaletą, jak i wadą. Bywa, że zostajemy do niej zmuszeni. Cierpliwość zwykle ma granice, które jednak można przesuwać. Towarzyszy też wytrwałości, a żeby być wytrwałym w dążeniu do odległych celów, trzeba bezustannie ćwiczyć cierpliwość.
Doktorat
Z kolei doktorat to nie tylko publikacja naukowa. Proces tworzenia doktoratu też potocznie nazywa się „doktoratem”; mawiamy „robię doktorat”, „ona jest na doktoracie”. Doktorat wiąże się z nauką, z czymś weryfikowalnym, możliwym do powtórzenia w warunkach naturalnych lub laboratoryjnych, ale również unikalnym, użytecznym, zmierzającym do celów wyższych niż już osiągnięte. Te cele mogą być nie tylko prywatne, jak dalsza kariera naukowa, habilitacja lub profesura, ale również ludzkie, czyli wzbogacenie jakiejś dyscypliny na tyle, aby żyło się lepiej.
Doktorat to zdecydowanie nie jest początek, ale na pewno nie koniec drogi. To jest zawsze jakiś etap.
Jest wiele mniejszych oraz pośrednich paralel, znaczeń, rozgałęzień i drobiazgów, które uzupełniają pełen obraz.
Odpowiednie dać rzeczy LOGO
Prawie wszystko, co udało się zamknąć w logo „Doktoratu z cierpliwości”
Nowe logo powstało kilka miesięcy temu, lecz zwlekałem z jego pokazaniem, jak to zwykle bywa z „Doktoratem z cierpliwości”, którego znaczenie bezustannie przemyśliwam.
Ogromnie trudno w jednym symbolicznym obrazku połączyć „doktorat” i „cierpliwość”. Logo moje zostało klepsydrą cierpliwości noszącą czapkę uniwersytecką symbolizującą doktorat. To jest pierwsza warstwa znaczeń.
Logo wskazuje dwa kierunki
Cały obraz jest niczym strzałka skierowana w górę. To kierunek wzrastania człowieka oraz patrzenia na najwyższe ideały asystujące rozwojowi ludzkości i wybieraniu najlepszych działań. Wysokie ideały są jak drogowskaz, szczególnie przydatny, gdy nie widzimy celu. Są jak niedościgłe dla żeglarza gwiazdy, które pomagają mu odnaleźć drogę do całkiem osiągalnych ludzkich portów.
Stalówka wskazująca ziemię stanowi kontrast z wielką strzałką wskazującą gwiazdy. Owa stalówka to twórczość i mówienie o świecie w sposób – mimo wysokich ideałów – bliski rzeczywistości i twardo stąpający po ziemi; czy też po Ziemi – matce ludzkości.
Czapka wskazująca wysokie ideały i stalówka zwrócona ku ziemi łączą się w jedno, są integralną częścią konstruktywnego myślenia.
„Wykonując obowiązki, miej przed oczami najlepsze wzorce.”
Francis Bacon
Czapka akademicka, czyli biret, jest ilustracją doktoratu – symbolu nauki, innowacji, odkrycia, kroku milowego. Dla Doktoratu liczy się podstawowe założenie nauki – wierność prawdzie, polepszenie życia człowieka, troska o naturę i nie wprowadzanie celowo w błąd. To także symbol nieugięcia w obliczu społecznie akceptowanych krzywdzących zjawisk, fałszywych założeń, błędnych przekonań.
Kolor logo to błękit królewski; popularna barwa, do której mam słabość. Odkąd pamiętam piszę piórem wiecznym i używam atramentu barwy nazywanej przez producentów Königsblau.
Błękit oznacza to, co dla nas bezkresne, jak niebo czy ocean. Co jest bezkresnym – zdaje się nieskończonym. Kształt klepsydry przypomina ósemkę – symbol nieskończoności. Jest to wyraz nadziei na podróż do gwiazd, czyli niepowstrzymany rozwój ludzkości. Klepsydra i jej symboliczny kształt nawiązują do longtermizmu, niedawnego osiągnięcia filozofów z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Jest to pogląd, że „pozytywny wpływ na długoterminową przyszłość jest kluczowym moralnym priorytetem naszych czasów”.
Longtermizm zdaje się nie mieć objaśnień w języku polskim, co niebawem zamierzam nadrobić na rzecz polskiego Czytelnika. Skrytą za tym słowem ideę można wyjaśnić jako długoterminowe planowanie, długoczasowość, długowieczność rodzaju ludzkiego i świata przyjaznego życiu.
Klepsydra jest symbolem czasu oraz przemijania. Ktoś zwrócił mi uwagę, że to również symbol śmierci, lecz co innego głębiej definiuje wszelkie życie, niż koniec i początek? Tym samym klepsydra to symbol cyklu i odnowienia – można ją odwrócić i to, co było przeszłością, staje się przyszłością. To symbol życia ludzkiego, które ma określoną ilość ziarenek, ale w skali wszechświata oraz natury cykle przychodzą i przemijają.
Albert Einstein
W górnej komorze klepsydry jest znacznie więcej piasku niż w dolnej. Jak mógłbym lepiej wyrazić głęboką nadzieję, że przeszłość przeżyta już przez ludzkość to tylko ułamek czasu, jaki rodzaj ludzki wciąż ma przed sobą?
Jest w piasku klepsydry także zaklęta Misja do wyczerpania, której większa część jest jeszcze przed nami. (Napiszę o Misji do wyczerpania po polsku w niedalekiej przyszłości.)
Przyszłość ludzkości jest dziś niepewna; trudno przewidzieć, czy skończy się ona kolonizacją galaktyki, czy naturalną katastrofą lub samozniszczeniem. Możliwe są niezliczone wersje wydarzeń. „Doktorat z cierpliwości” próbuje przyczynić się do ułożenia jak najlepszego scenariusza przyszłości.
Jest jeszcze jedna przyczyna, dla której LOGO wskazuje wysokie ideały, niebo, gwiazdy i kierunek wzrostu człowieka:
Jeśli wszak wybierzemy się kiedyś do innych gwiazd, tedy wierzę, że coś w tym świecie musiałoby było pójść wyjątkowo pomyślnie dla ludzkości — prawdopodobnie JEDNEJ — nie podzielonej tym, co dzisiaj tak łatwo dzieli przodków przyszłych pokoleń, lecz połączonej tym, co nas od siebie twórczo różni i wzmacnia jako Rodzaj.
Wszystko można ulepszyć!
Raz na kilka tygodni prowadzę zajęcia ze zmarginalizowanymi młodymi kobietami z całej Indonezji. Rozmawiam z nimi o rzeczach, które w ich kulturze są najwięcej przerażające: nie spełnienie oczekiwań rodziców i społeczności, publiczne przemawianie, popełnienie błędu.
Mam profesje, w których jestem biegły. Blogowanie i tworzenie materiałów do Internetu było mi jednak do niedawna zupełnie obce! Musiałem raz posłuchać własnego szkolenia, żeby przełamać swoje bariery.
Kiedy zaczynałem tworzyć logo „Doktoratu z cierpliwości” trudność sprawiało mi nawet wymyślenie jego kształtu czy koloru. Kilkukrotnie się poddałem i podszedłem do tego zupełnie od nowa. W końcu przekonałem siebie, że zamiast tkwić w zawieszeniu warto wykorzystać już włożone wysiłki i zainwestowany czas; przynajmniej mam od czego zacząć.
Początki mają tę właściwość, że bywają trudne.
Doktorat rozrasta się w różne strony. Nie tylko rozszerzam pole jego zainteresowań z Kambodży na cały świat, ale zaczynam publikować w dwóch językach, co nie ułatwia mi życia, ale nigdy nie wybieram łatwej, lecz właściwą drogę. (Łatwa i właściwa to rzadko jedna ścieżka).
Mam nadzieję, że ten post przybliżył Czytelnikom, a w niedługim czasie również słuchaczom, znaczenie i wizję „Doktoratu z cierpliwości”. Być może czegoś się dowiedzieliście, a jeśli tak, kliknijcie serduszko pod artykułem i przeczytajcie inne teksty na tej stronie oraz na Facebooku. Jeśli macie pomysły, uwagi, spostrzeżenia na temat logo, podzielcie się, proszę! Jestem szalenie ciekawy, jak Wy naszkicowalibyście logo dla Doktoratu!
Świetny tekst! Czekamy na więcej!